|
|
Dyrektor Instytutu Materiałoznawstwa, Tekstyliów i Kompozytów Polimerowych PŁ. Jej zainteresowania naukowe to rozwój metod badawczych włókien i tekstyliów oraz inżynieria wyrobów nietkanych i kompozytów. Przez dwie kadencje była dziekanem Wydziału Inżynierii i Marketingu Tekstyliów. Ma dwa życia i dwie pasje - pracę naukową i konie. Kocha zwierzęta.
Dla większości osób pasja zaczyna się już w dzieciństwie i trwa przez całe życie. Jak było w Pani przypadku?
Moja pierwsza pasja narodziła się w dzieciństwie. Rodzice podjęli próbę wychowania mnie na panienkę z dobrego domu. Uczyłam się gry na fortepianie, tańczyłam w balecie. Rodzice chcieli mi zapewnić solidne wykształcenie. W szóstej klasie mama zapisała mnie na basen i zachwyciłam się pływaniem.
Mogła Pani zostać pływaczką, miała Pani spore sukcesy w tej dyscyplinie, a nawet możliwość wyjazdu na Olimpiadę do Monachium.
Moje zainteresowania z muzycznych zmieniły się na sportowe. Z rodzicami przenieśliśmy się do mniejszego mieszkania, gdzie nie mieścił się fortepian. Rozpoczęłam naukę w liceum. Początkowo w szkole ponadpodstawowej nr X, z nauką francuskiego, a potem w drugiej klasie przeniosłam się do III LO, gdzie działało Centrum Przygotowań Olimpijskich. I tak zaczęła się katorżnicza praca - przygotowania do udziału w Olimpiadzie w Monachium (1972).To był mój cel. Trenowałam pływalnie na 100 i 200 m stylem grzbietowym. Pracowałam od rana do nocy. Niestety nie udało się osiągnąć wymaganego minimum na olimpiadę. Jednak okres liceum mocno wpłynął na ukształtowanie mojego charakteru.
Czemu jeszcze poświęcała Pani czas w młodości?
Będąc już na studiach na Politechnice Łódzkiej, mój czas pochłaniało jeździectwo. Moją pasją stały się konie. Działałam w Akademickim Klubie, jeździłam na obozy letnie organizowane w Bogusławicach. W pewnym momencie postanowiliśmy założyć własny klub. Zbieraliśmy środki z różnych źródeł, od szkół wyższych: PŁ, UŁ i WAT i firm, jak np. Almatur. Sami też pracowaliśmy w Puchatku, wykonując różne prace oraz jako instruktorzy nauki jazdy. Robiliśmy wszystko, aby zgromadzić środki na zakup koni. I udało się, rozpoczęły się zajęcia z jazdy konnej w ramach zajęć wychowania fizycznego dla studentów.
Pani pasją i wielką miłością są zwierzęta.
Tak, mamy teraz z mężem pięć koni, w tym trzy z własnej hodowli. Kocham też koty. Mam w domu cztery, a sześć mieszka w stajni. Dbamy o nie wspólnie z mężem. Mamy własne gospodarstwo z hodowlą krów, ale to już pasja mojego męża. Ostatnio przybłąkały się trzy psy, o które też dbamy. Posiadanie tak dużej liczby zwierząt, to wielkie wyzwanie.
Czym dla Pani jest pasja, sposobem na spełnione życie?
Kontakt z naturą daje mi wiele radości. Praca w gospodarstwie, przy zwierzętach, to duży wysiłek fizyczny, ale też forma relaksu i odstresowania. To czas oddechu i kontaktu z naturą. Uwielbiam ciszę. Praca na uczelni też jest moją pasją. Te dwa różne światy dobrze się uzupełniają. Z perspektywy czasu widzę, że nie da się zmienić tego, co jest zapisane w naszych genach.
Rozmawiała Małgorzata Trocha