Rekrutacja.p.lodz.pl
Wikamp


Fb

Pozanaukowe pasje naukowców PŁ: prof. Jerzy Wojewoda



Prof. Jerzy Wojewoda jest absolwentem Wydziału Mechanicznego PŁ (1980). Specjalizuje się w badaniach zachowania układów nieliniowych, szczególnie w drganiach układów mechanicznych.
 

 Prof. J. Wojewoda podczas rejsu do Danii i Szwecji, fot. arch. prywatneW 1984 r. został asystentem w Instytucie Mechaniki Stosowanej (obecnie Katedra Dynamiki Maszyn). Pięć lat później wyjechał, w ramach współpracy z PŁ, na Uniwersytet Strathclyde w Glasgow. Prawie dwuletni pobyt, uwieńczony został w roku 1992 pracą doktorską, której promotorami byli prof. Ronald Barron i prof. Tomasz Kapitaniak. Nadal pracuje w Katedrze Dynamiki Maszyn, obecnie na stanowisku profesora. Jest międzynarodowym sędzią sportowym w wyścigach motorowodnych. Jego pasją są: motorowodniactwo, fotografowanie i muzyka klasyczna.

 

Jakie zainteresowania towarzyszyły Panu w młodości? Co zajmowało Pana czas po szkole?

 

Najwcześniej w moim życiu pojawiła się fotografia. W szkole podstawowej, w czwartej klasie, ojciec koleżanki zaraził mnie swoja pasją. Nauczył mnie fotografowania i wywoływania zdjęć. Mój pierwszy aparat to analogowa radziecka Smiena, później Praktica. To były lata 60. Wówczas robiło się przede wszystkim czarno-białe zdjęcia. Ta pasja towarzyszy mi do dzisiaj.

 

Później, już jako uczeń I LO w Sandomierzu, to jedno z najstarszych liceów w Polsce, zainteresowałem się żeglarstwem. Moja przygoda rozpoczęła się w drużynie harcerskiej kierowanej przez Pana Andrzeja Obidowicza - instruktora, który zgromadził wokół siebie grupę młodych pasjonatów. Żeby żeglować musieliśmy sobie zbudować jacht.

 

Najpierw w garażu przy szkole, a potem w pomieszczeniu wynajętym w mieście, prawie przez rok, budowaliśmy jacht typu Beryl z drewnianych listewek giętych na gorąco. W czerwcu roku 1970 wodowaliśmy nasz jacht na Wiśle i udaliśmy się w dziewiczy, dwutygodniowy rejs w kierunku Zalewu Wiślanego. Ten kadłub posłużył później jako forma do budowy następnych jednostek, już z włókna szklanego.

 

Kiedy pojawiało się u Pana zainteresowanie muzyką klasyczną?

 

To zainteresowanie pojawiło się u mnie w latach 90. Gromadziłem płyty, o które było bardzo trudno. I wówczas pojawiła się możliwość uczestnictwa w koncertach zainicjowanych przez prof. Jana Krysińskiego „Muzyka na Politechnice”, która bardzo pomogła mi w rozwoju tych zainteresowań.

 

Obecnie Internet bardzo ułatwia słuchanie utworów klasycznych. Ale nic nie zastąpi muzyki wykonywanej na żywo. Każde wykonanie tego samego utworu, przez różnych wykonawców jest inne. Szczególnie cieszy mnie obserwowanie sukcesów młodych ludzi, którzy prezentują się podczas muzycznych wieczorów na PŁ. Dla mnie bezpośrednie uczestnictwo w koncertach jest znacznie ważniejsze niż słuchanie muzyki z płyt czy Internetu.

 

Prof. J. Wojewoda w drodze do St. Petersburga, na horyzoncie sztormowe chmury, fot. arch. prywatneOdbył Pan kilka rejsów po Morzu Bałtyckim i Północnym. Miał Pan jakieś ciekawe przygody na morzu?

 

Pracując na Politechnice Łódzkiej przez długi czas zachęcałem kolegę z katedry - doktora Władysława Kiełbasińskiego, kapitana żeglugi wielkiej - jachtowej, który latami szkolił młodzież w Klubie Żeglarskim PŁ, do zorganizowania rejsów dla grupy “młodzieży nieco starszej”. I w końcu się udało.

 

Różnymi wyczarterowanymi jachtami pływaliśmy po całym Bałtyku, od St. Petersburga w Rosji do Skagen w Danii. A podczas rejsu z Kopenhagi do Oslo, po raz pierwszy w życiu łowiłem ryby i złapałem aż 19 makreli, starczyło dla 8 osób na kolację, którą na dodatek musiałem sam przygotować. Odbyliśmy wspólnie wiele żeglarskich wypraw. Sam mam tylko uprawnienia żeglarza, ale ważniejsze jest mieć doświadczonego kapitana, wtedy można czuć się bezpiecznie nawet podczas sztormu.

 

Jak to się stało, że został Pan sędzią sportowym w wyścigach motorowodnych? Jak często bierze Pan udział w zawoProf. J. Wojewoda z prezydentem UIM - Rafelle Chiulli na Zgromadzeniu Ogólnym UIM 2019, fot. arch. prywatnedach jako sędzia?

 

W 1992 r. kolega z pracy poprosił mnie o pomiar hałasu na zawodach motorowodnych, to zajęcie okazało się dosyć nudne, ale udział w zawodach bardzo mi się spodobał. I tak w roku 1993 zrobiłem pierwsze uprawnienia sędziego. Najpierw byłem sędzią stażystą. Następnie, w ciągu czterech lat, przeszedłem wszystkie etapy rozwoju i w roku 2000 zostałem sędzią międzynarodowym. Mam za sobą ponad setkę imprez od Mistrzostw Polski do zawodów o tytuły Mistrzów Europy i Świata, wiele jako sędzia główny.

 

W 2007 r. zostałem komisarzem Międzynarodowej Unii Motorowodnej (UIM) z siedzibą w Monaco i zacząłem nadzorować zawody mistrzowskie w całej Europie i na świecie. Byłem nawet w Republice Południowej Afryki. Praca na Politechnice Łódzkiej ułatwia mi realizację tej pasji. Sezon startów trwa w Europie od maja do października. Zawsze podczas zawodów robię dużo zdjęć dokumentujących wyścigi i sprzęt, ale także ludzi związanych z tym sportem. Od kilku lat jestem także członkiem Komisji Technicznej i Sportowej, a także Rady UIM, gdzie reprezentuję nasz kraj.

 

Start wyścigu Mistrzostw Świata klasy F-500 w Bitterfeld, Niemcy 2010, J. Wojewoda był komisarzem UIM, fot. arch. prywatne

W sporcie motorowodnym jest wiele konkurencji i duża rozpiętość wiekowa uczestników. W łodziach mniejszych startuje młodzież od 12 do 16 lat oraz seniorzy powyżej 70 lat. Najlepszym polskim zawodnikiem jest aktualnie 70-latek, pan Henryk Synoracki, który startuje w najbardziej szalonej klasie - hydroplanów O-125 i O-250, gdzie jedynym zabezpieczeniem jest kask i kamizelka. Jego pasja i doświadczenie pomogło mi w rozwoju sportu i rozsądnej ocenie zdarzeń na wodzie.

 

Od wielu lat uczestniczy Pan w koncertach „Muzyka na Politechnice”, nie tyko jako słuchacz. Robi Pan również zdjęcia i filmy z koncertów. A ostatnio, podczas pandemii, zajmuje się Pan realizacją transmisji online?

 

Podczas udziału w koncertach „Muzyka na Politechnice” pomyślałem, że to unikalna okazja do robienia zdjęć wykonawcom. Artyści są niesłychanie wdzięcznym obiektem do fotografowania. Pierwsze zdjęcia cyfrowe, które mam w swoim archiwum pochodzą z 2005 roku.

 

Później uznałem, ze zdjęcia to za mało, można też nagrywać obraz i dźwięk. I zacząłem rejestrować koncerty na video, od 2016 roku. Dla mnie udział w koncertach „Muzyka na Politechnice” to podwójna"Muzyka na Politechnice" Aleksandra Borkiewicz – sopran, Ewa Szpakowska – fortepian i prof. Jan Krysiński, fot. J. Wojewoda przyjemność, bo mogę posłuchać muzyki i przy okazji zarejestrować ciekawe, unikalne fotografie twórców kultury podczas pracy.

 

Ostatnio koncerty są wcześniej nagrywane i następnie transmitowane za pomocą Internetu. W rejestracji i montażu pomaga mi mój syn Michał, który przejął pasję patrzenia na świat przez obiektyw kamery. Jest w tym znacznie lepszy ode mnie.

 

Dlaczego warto mieć w życiu pasje?

 

Muzyka, koncerty i udział w zawodach motorowodnych są odskocznią od pracy zawodowej i naukowej. Rutyna dnia codziennego nie może przeważyć nad tym co dodaje życiu smaku. Dzięki pasji spotyka się interesujących ludzi, którzy zawsze mają do powiedzenia coś innego, ciekawego i poszerzającego horyzonty.

 

Pasja motorowodniactwa umożliwia mi podróżowanie po całym świecie i spotkanie wielu osób, których łączy woda i współzawodnictwo. W tej dyscyplinie sportu kobiety i mężczyźni są traktowani na równi, startują razem, nie ma osobnych konkurencji. W 1997 roku, podczas Mistrzostwa Europy wyścigów motorowodnych w Pęczniewie, w których byłem sędzią technicznym, wygrała 16-letnia Norweżka Marit Stromoy, która obecnie startuje w Formule 1. Od tej pory kibicuję jej występom, które można oglądać w internecie (https://www.f1h2o.com).

 

Pasją fotografowania udało mi się zarazić mojego syna. Staram się też pomagać w motorowodniactwie młodym ludziom, którzy mają odpowiednie umiejętności i podobne zainteresowania.

 

Rozmawiała Małgorzata Trocha


Data dodania:2020-11-02
Data aktualizacji
Data zakończenia
Wprowadzone przez:
Małgorzata Trocha
Zdjęcia
 Prof. J. Wojewoda podczas rejsu do Danii i Szwecji, fot. arch. prywatne

Uczelnia

Wydziały I JEDNOSTKI UCZELNIANE