- Wiedzieliśmy, że będzie bardzo ciężko w finale, dwie pierwsze drużyny zaznaczyły swoją przewagę i pokazały jak dużo pracy wykonały przez ostatnie trzy lata. Jednocześnie my czuliśmy oddech 4 drużyny, która po eliminacjach uplasowała się tuż za nami, więc wiedzieliśmy że najmniejszy błąd może nas bardzo dużo kosztować - mówi Łukasz Kędzierski lider zespołu.
Jak informują studenci uczestniczący w zawodach, każdy zespół miał do wykonania, inny niż w eliminacjach, scenariusz zadania inspekcyjno-ratunkowego. Nie było powtórek ani drugich szans, wszystko musiało być położone na jedną kartę, a najmniejszy błąd, tak jak i w prawdziwym życiu mógł zakończyć się fiaskiem całej misji oraz być końcem marzeń o wygraniu zawodów. Szczęśliwie, poprawnie wykonali kolejne konkurencje i utrzymali wysoką pozycję z eliminacji, zajmując trzecie miejsce. W finale nasza drużyna była jedyną spoza Japonii.
Dla Raptorsów był to wyjazd bardzo wyczerpujący psychicznie i fizycznie. Pierwsze dwa tygodnie drużyna spędziła na kwarantannie, równocześnie szlifując algorytmy na konkurs. Natomiast bezpośrednio po zakończeniu konkursu ze względu na ograniczenia związane z Covid-19 Raptorsi musieli spakować sprzęt i zostali przewiezieni w pobliżu lotniska, z którego już dzisiaj wracają do Polski.
Tegoroczny konkurs World Robot Summit stał na bardzo wysokim poziomie technologicznym w stosunku do poprzedniej edycji zawodów. Tym bardziej cieszy tak wysokie miejsce Raptorsów, którzy na konkurs pojechali w mocno odmłodzonym składzie.