Data dodania 11.02.2021 - 13:51
Kategorie aktualności

Problem zabezpieczenia środków finansowych na starość jest szeroko społecznie dyskutowany. W ramach projektu wspieranego przez NCN, dr inż. Edyta Marcinkiewicz z Wydziału Zarządzania i Inżynierii Produkcji bada determinanty rozwoju dobrowolnych form oszczędzania na starość.

Image

Problem zabezpieczenia środków finansowych na starość jest szeroko społecznie dyskutowany. W ramach projektu wspieranego przez NCN, dr inż. Edyta Marcinkiewicz z Wydziału Zarządzania i Inżynierii Produkcji bada determinanty rozwoju dobrowolnych form oszczędzania na starość.


Jaki cel postawiła Pani sobie w projekcie wspieranym przez NCN?

Image
Zdjęcie portretowe: dr inż. Edyta Marcinkiewicz siedzi w gabinecie przy biurku i otwartym laptopie.

Projekt, który obecnie realizuję nosi tytuł „Determinanty rozwoju dobrowolnych form oszczędzania na starość”. Moim celem było zbadanie, na ile dodatkowe oszczędzanie na starość, zwłaszcza w dedykowanych temu celowi formach dobrowolnych planów emerytalnych, jest specyficzne względem oszczędzania na inne cele. Plany te są najczęściej atrakcyjniejsze finansowo w porównaniu do innych form oszczędzania np. dzięki ulgom podatkowym, dopłatom bezpośrednim z budżetu państwa, czy też dodatkowym składkom pracodawcy.  Ale z drugiej strony, kiedy decydujemy się przystąpić do tego typu planu, musimy się liczyć z tym, że zgromadzone środki pozostaną na długi czas dla nas niedostępne, będziemy mogli wykorzystać je dopiero na emeryturze. Z punktu widzenia badacza, interesujące jest, co wpływa na to, że w niektórych krajach ludzie chętniej oszczędzają indywidualnie na starość, a w innych dobrowolne zabezpieczenie emerytalne ma marginalne znaczenie, czy też w jakich uwarunkowaniach społeczno-ekonomicznych podejmowanie wysiłków w kierunku jego upowszechnienia jest uzasadnione. 

Dlaczego oszczędzanie emerytalne jest tak ważne?

Utrzymanie stabilności finansowej systemów emerytalnych i odpowiedniego poziomu świadczeń emerytalnych w wielu krajach staje się największym wyzwaniem w obszarze polityki społeczno-ekonomicznej.  W Polsce i w większości krajów, funkcjonują systemy emerytalne w znaczniej części o repartycyjnym charakterze, tj. takie, gdzie świadczenia emerytów są finansowane ze składek osób pracujących w tym samym czasie lub też bezpośrednio z podatków. Aby taki system sprawnie funkcjonował i zapewniał godziwe emerytury, liczba osób pracujących powinna znacznie przewyższać liczbę emerytów. Obecnie w Polsce tzw. współczynnik aktywności zawodowej w grupie 15-64 wynosi około 57%. Dlatego już teraz na 100 osób pracujących przypada 41 emerytów, a przy założeniu podobnego wskaźnika w przyszłości oraz prognoz demograficznych Eurostatu, można obliczyć, że w 2040 r. 100 pracujących będzie finansować świadczenia 76 emerytom, zaś w 2060 aż 118. Nietrudno się domyślić, że przy obecnym kształcie systemu emerytalnego nie będzie możliwe utrzymanie poziomu emerytur, jaki mamy w tej chwili. Można wymienić trzy podstawowe sposoby radzenia sobie z tym problemem. Po pierwsze najprawdopodobniej będziemy musieli pracować dłużej niż do 65 roku życia, aby proporcje między osobami pracującymi i pobierającymi świadczenia emerytalne były bardziej korzystne. Po drugie, musimy się pogodzić z tym, że nasze emerytury w przyszłości z systemu obowiązkowego będą dużo niższe, być może będzie to tzw. emerytura obywatelska, czyli minimalne świadczenie, takie samo dla wszystkich. Po trzecie, należy już teraz pomyśleć o dodatkowym oszczędzaniu na emeryturę tj. poza obowiązkowym systemem emerytalnym.

Czy Polacy oszczędzają dodatkowo na emeryturę?

W Polsce dobrowolne plany emerytalne w formie Indywidualnych Kont Emerytalnych, Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego oraz Pracowniczych Programów Emerytalnych są bardzo słabo rozpowszechnione. Tylko około 6% osób z grupy wiekowej 15-64 lata posiada tego rodzaju plan emerytalny. Wśród przebadanych przeze mnie 24 krajów europejskich, niższy wskaźnik jest tylko w Rumunii oraz na Litwie. Dla porównania  w Czechach jest to około 69%, a w Niemczech 49% osób w pokoleniu pracującym. Wkrótce w Polsce planowane jest wprowadzenie Pracowniczych Planów Kapitałowych mających charakter quasi-obowiązkowy, tzn. będziemy do nich automatycznie zapisywani, a wystąpienie z nich będzie wymagało od nas wyrażenia takiej woli. Rząd upatruje w tym rozwiązaniu szansy na większe uczestnictwo Polaków w dodatkowym oszczędzaniu na starość.

Dlaczego tak różnimy się od średniej europejskiej?

Image
Zdjęcie portretowe: dr inż. Edyta Marcinkiewicz stoi przy szafie z półkami z segregatorami i książkami.

Polacy w ogóle mało oszczędzają. Według prowadzonego cyklicznie na próbie około 12 tys. gospodarstw domowych ogólnopolskiego badania Diagnoza Społeczna, ponad połowa z nich nie ma żadnych oszczędności, a wśród tych, które deklarują ich posiadanie zdecydowanie dominują niewielkie oszczędności w kwotach nie przekraczających półrocznych dochodów. W kontekście oszczędzania na starość to bardzo mało. Jesteśmy nieufni względem instytucji finansowych lub też nie mamy odpowiedniej wiedzy, aby sięgać po bardziej zaawansowane plany długoterminowego oszczędzania. Za to wolimy przeznaczać środki finansowe na zakup nieruchomości, co traktujemy często jako inwestycję i jednocześnie spadek, który możemy pozostawić dzieciom. Często też w związku z tym zadłużamy się, a spłata kredytu hipotecznego ogranicza nasze możliwości oszczędzania.

Realizacja projektu zbliża się do końca. Co Panią w zaskoczyło, jeśli chodzi o wyniki badań?

Ta tematyka jest słabo rozpoznana w literaturze przedmiotu, trudno było mówić o konkretnych oczekiwaniach i związanych z nimi zaskoczeniach. Zakres moich badań był bardzo szeroki i w wielu punktach udało mi się uzyskać ciekawe rezultaty mające swoje implikacje praktyczne. Na przykład, na podstawie doświadczeń innych krajów można stwierdzić, że nie ma znaczenia, czy oszczędzamy dodatkowo na emeryturę w planach dobrowolnych o charakterze pracowniczym czy indywidualnym, skuteczność tych rozwiązań jest podobna. Jeśli chodzi o oszczędzanie na starość, również bieżący dochód nie jest decydującym czynnikiem. Ponadto, na poziomie makroekonomicznym, powszechność uczestnictwa w dobrowolnych planach emerytalnych a wymierne oszczędności to dwie różne kwestie. Sztuką jest zaprojektować takie rozwiązania, aby ludzie nie tylko chętnie przystępowali do programów emerytalnych, ale rzeczywiście lokowali w nich oszczędności. Przykładowo, w Polsce na około 1,5 mln kont IKE i IKZE, aż 1 mln jest nieaktywnych tzn. nie są dokonywane tam wpłaty. Choć paradoksalnie, mimo, że nie oszczędzamy na emeryturę, to dostrzegamy taką potrzebę, na co wskazują wyniki badań ankietowych. Dlatego potrzeba nam bardziej elastycznych rozwiązań, które będą godziły oszczędzania na emeryturę z oszczędzaniem na inne cele, takie jak zakup własnego mieszkania lub domu czy też zabezpieczenie finansowe na wypadek nieprzewidzianych zdarzeń typu ciężka choroba.

Warto być naukowcem, ponieważ...

Poznawanie świata i mechanizmów nim rządzących, w moim przypadku mechanizmów ekonomicznych, samo w sobie jest interesujące. To bardzo ciekawa praca, w której stale trzeba poszerzać wiedzę. Jeśli jest się nastawionym na sukces, to nie ma miejsca na stagnację, jak nigdzie indziej prawdziwa jest tu zasada „jeśli się nie rozwijasz, to się cofasz”. Poza tym bycie naukowcem daje też dużą dozę autonomii w wyborze tematów badawczych, a także swobodę w planowaniu swojej pracy. Zalety można by jeszcze długo wymieniać. Zdecydowanie warto być naukowcem.

Zdjęcie portretowe: dr inż. Edyta Marcinkiewicz siedzi w gabinecie przy biurku i otwartym laptopie.
dr hab. inż. Edyta Marcinkiewicz, profesor uczelni
Adres
Katedra Zarządzania
Wydział Zarządzania i Inżynierii Produkcji
ul. Wólczańska 215
93-005 Łódź