Data dodania 11.05.2021 - 08:17
Kategorie aktualności

Absolwentka Wydziału Mechanicznego PŁ (2010 r.) oraz francuskiej uczelni - Arts et Métiers Paris Tech. Studiowała w Centrum Kształcenia Międzynarodowego (IFE) na kierunku Gestion et technolgie oraz Mechanical  Engineering and Applied Computer Science. Posiada podwójny, a nawet potrójny dyplom PŁ oraz Diplôme d’Ingénieur i dyplom Master Recherche w dziedzinie Płyny i systemy energetyczne.

Image

Dr inż. Eliza A. Tkacz jest adiunktem w Instytucie Maszyn Przepływowych PŁ. Jej  rozprawa doktorska (2015 r.) dotyczyła modelowania numerycznego dla celów konstruktorskich i diagnostycznych małych maszyn energetycznych. W latach 2013-2015 trzykrotnie przebywała na stypendiach zagranicznych we Francji w Institut National des Sciences Appliquées Lyon, gdzie prowadziła badania nad łożyskami foliowymi. Jej wielką pasją jest muzyka i śpiew.

Od dziecka przejawiała Pani talent muzyczny? 

Nie urodziłam się w rodzinie o tradycjach muzycznych. Mój potencjał dostrzeżono w przedszkolu i skierowano mnie na egzaminy do szkoły muzycznej. Pamiętam, że od wczesnego dzieciństwa, muzyka powodowała u mnie wzmożoną aktywność wyobraźni, przenosiła do innego świata, nie tylko dźwięków, ale też obrazów.

W wieku siedmiu lat rozpoczęłam naukę w szkole muzycznej I stopnia,  w klasie fortepianu. Wówczas też skomponowałam  swoją pierwszą piosenkę, która zdobyła nagrodę w konkursie dziecięcym. Później ukończyłam średnią szkołę muzyczną I-ego i II-ego stopnia w Łodzi. Pod względem posiadanych dyplomów jestem zawodowym muzykiem.

Image
Eliza A. Tkacz na koncercie we Wrocławiu, fot. Yoann Masson

Ukończyła Pani szkołę muzyczną w klasie fortepianu, a potem poszła na studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Łódzkiej. To dosyć zaskakujący wybór, co się wydarzyło?

Bycie muzykiem jest trudnym zawodem. W rodzinie nie miałam wzorców, dzięki którym mogłabym podążać ścieżką kariery muzycznej. Musiałam wytyczyć ją sama.

Na maturze w szkole muzycznej zdawałam matematykę i fizykę na poziomie rozszerzonym. Myślałam o kilku różnych kierunkach, również ekonomii i informatyce. W końcu jednak wybrałam kierunek związany z biegłą znajomością języka francuskiego - Gestion et technologie na IFE Politechniki Łódzkiej.  W międzyczasie zdałam sobie sprawę, że mój umysł jest bardziej ścisły, niż wcześniej zakładałam i zmieniłam kierunek na Mechanical Engineering and Applied Computer Science na Wydziale Mechanicznym. 

U wielu osób muzyka idzie w parze z myśleniem ścisłym. Tak też było w moim przypadku. Teraz, po wielu latach stwierdzam, że podjęłam po maturze bardzo słuszną decyzję. Mogę zajmować się muzyką z czystej pasji, nic mnie nie ogranicza. 

Jest Pani doktorem nauk technicznych i specjalizuje się w mechanice maszyn, a w wolnym czasie nagrywa niesamowicie brzmiące utwory. Skąd się bierze ta potrzeba?

Jak coś się robi od siódmego roku życia, to staje się to częścią nas. Niektórzy po pracy idą na siłownię, do kina lub włączają telewizor, ja siadam do instrumentu, bo stało się to moją codzienną rutyną. Czasem rzeczywiście udaje mi się stworzyć coś, co brzmi oryginalnie. Wtedy staram się to wyłapać, dopracować i pokazać mojej publiczności. Dbam o to, aby moje kompozycje były niebanalne zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej.

Image
Portret Eliza A. Tkacz fot. Robert Przybysz

Natura obdarzyła Panią wieloma talentami. Sama Pani komponuje swoje utwory, pisze do nich teksty, gra na instrumentach klawiszowych i przepięknie śpiewa w kilku językach.  Skąd Pani czerpie inspiracje?

Inspiracje czerpię ze wszystkiego, najmniej jednak z innej muzyki. Nie chciałabym, żeby moje kompozycje były odtwórcze. Najbardziej inspirują mnie ponadczasowe tematy literackie oraz ludzie, często ci, których spotykam na co dzień. Pierwsze utwory, które powstały jako mój projekt solowy -Eliza A. Tkacz - dotyczyły raczej trudnych tematów społecznych, choć starałam się je ubrać w niejednoznaczne, niekiedy lekkie i ulotne brzmienia.

Przez niektórych, ze względu na barwę głosu i twórczość muzyczną, jest Pani porównywana do Björk, a także do Tori Amos i Kate Bush. Jest pani zadowolona z takich porównań. Czy te artystki są dla Pani ważne, inspirujące?

Choć staram się bezpośrednio nie inspirować istniejącymi tematami muzycznymi, to bardzo cieszą mnie porównania do znanych twórców. Tori Amos rzeczywiście słuchałam dawno, jeszcze na kasecie magnetofonowej. U Björk zawsze fascynował mnie jej proces poszukiwań i tworzenia muzyki w głowie. Bardzo utożsamiam się z tym procesem. U mnie też muzyka nie powstaje pod palcami ani na strunach głosowych, ale najpierw pojawia się w wyobraźni. Kiedy siadam do instrumentu, staram się wydobyć, co już wcześniej skomponowałam w myślach. 

W swojej twórczości inspiruje się Pani muzyką skandynawską. Na swoim koncie ma Pani trzy single: Believing in Silence (Home), Swan oraz Until Death Do Us Part, które stanowią koncepcyjny tryptyk. O czym Pani w nich śpiewa? Na co chce Pani zwrócić uwagę słuchaczy?

Mój pierwszy wydany singel nosi podwójny tytuł „Believing in silence (Home)” (2018) i opowiada o tym, że mimo różnic, wszystkich ludzi łączy jedno marzenie – o spokojnym, ciepłym i bezpiecznym domu. Drugi singel zatytułowany „Swan” (2018) mówi o dorastaniu i dokonywaniu wyboru między rzeczywistością zastaną, a dążeniem do lepszego życia i lepszego świata. Trzeci singel o tytule „Until Death Do Us Part” (2018) porusza problem przemocy w rodzinie oraz miłości bezwarunkowej. Wszystkie trzy single stanowią tryptyk dotyczący aktualnych problemów społecznych.

Proces twórczy, wydawniczy i promocyjny jest bardzo długim procesem. Przy wydawaniu pierwszego singla zrozumiałam, że aby znaleźć w sobie siłę do przejścia tego procesu, muszę pisać i śpiewać o rzeczach, które są nie tylko ważne dla mnie osobiście, ale mają również wymiar ponadczasowy i dotyczą zjawisk i problemów globalnych, na które chciałabym zwrócić szczególną uwagę mojej publiczności. 

Image
Eliza A. Tkacz - album EP Flash Frames cover digital

Pani debiutancki album EP Flash Frames jest bardzo różnorodny, łączy muzykę elektroniczną z brzmieniami gitarowymi oraz dźwiękami fortepianu. Co chciała Pani przekazać odbiorcom, tworząc te cztery utwory?

Album EP pt. „Flash Frames”, to piosenki o miłości w różnych odsłonach. Przyczynkiem do jego powstania był reportaż Jacka Hugo Bader „Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak”.  Obejmuje cztery kompozycje mojego autorstwa, ale jeśli chodzi o brzmienia, to są one wynikiem współpracy producenckiej trzech muzyków. Oprócz mnie współproducentami tego albumu są:  Łukasz Rogini Robakiewicz i Artur Leshy Lesiak. Chłopakom udało się połączyć delikatny tembr mojego głosu z naszym wspólnym zamiłowaniem do mocnych, gitarowych brzmień. Stąd, naturalnie wyniknęła różnorodność. 

Na tej płycie słuchacz nie znajdzie miłości romantycznej i spełnionej. Jest miłość młodzieńcza, która jednak kończy się tragicznie. Jest przyjaźń, ale taka dwuznaczna. Jest też wątek bycia tu i teraz i dostrzegania tych ludzi, którzy są wokół nas. Na koniec przenosimy się w przyszłość, gdzie możemy powiedzieć o sobie te najgorsze rzeczy, a nadal czujemy się kochani i akceptowani.

Reprezentowała Pani Polskę na Międzynarodowym Festiwalu Live At Heart w Szwecji w 2020. Ze względu na pandemię koncerty odbyły się online. Jest Pani zaproszona do tegorocznej edycji i zbiera Pani środki na wyjazd?  

Bardzo cieszyliśmy się z zespołem na wyjazd do Szwecji i pierwsze koncerty na scenie międzynarodowej. Festiwal showcase’owy to nie tylko koncerty, ale też możliwość nawiązania współpracy z innymi artystami z zagranicy, promotorami, agencjami. To zawsze duża szansa na promocję polskiej twórczości za granicą.

Duża szansa, ale też duża inwestycja, gdyż konieczne jest opłacenie transportu ludzi i sprzętu, opłacenie ubezpieczeń instrumentów, pobytu na miejscu. Wydatków jest dużo, a jako niezależny wykonawca (bez wytwórni), pokrywam je sama. Stąd, pomysł zbiórki.

Niestety pandemia pokrzyżowała plany festiwalowe, dynamicznie zmieniająca się sytuacja nie pozwala na zorganizowanie prawdziwej akcji promocyjnej. Na początku tego roku otrzymałam wiadomość, że tegoroczny festiwal odbędzie się na miejscu w Örebro, ale czy sytuacja rzeczywiście na to pozwoli? Tego nikt nie wie. Ze swojej strony pragnę przede wszystkim zachęcić do posłuchania naszej muzyki w Internecie i przyjścia na któryś z koncertów, które odbędą się w Polsce. W tym roku wydaję kolejny album i jeżeli tylko sytuacja pozwoli, wyruszymy w trasę promocyjną w kraju. 

Interesuje się Pani również obrazem i animacją. Reżyseruje i produkuje teledyski, dotyczy to tylko własnych utworów?

Animacja to jest takie moje hobby, którym na razie z nikim się nie dzielę. Zaczynałam od animacji 2D, a teraz próbuję swoich sił również w 3D. Na potrzeby własnych utworów zdarzyło mi się reżyserować i produkować  teledyski. Zrealizowałam również jeden teledysk dla innego artysty, ale ten jeszcze nie miał swojej premiery.

Interesują mnie produkcje niskobudżetowe, bo wtedy trzeba trochę pogłówkować. Podziwiam te ekipy, które nawet bez wielkich środków potrafią zrobić sztukę i jeszcze się przy tym dobrze bawić. Chyba to właśnie odróżnia pracę od hobby - wolność i zabawa. 

Image
Eliza A. Tkacz - album Itaka okładka

Nad czym Pani obecnie pracuje?

Obecnie pracuję nad kilkoma świetnymi rzeczami. Po pierwsze kończę prace nad drugim mini albumem pt. „Itaka”, który ukaże się już jesienią. To będzie powrót do dzieciństwa, marzeń, ambicji i podróży. Jego bezpośrednią inspiracją jest „Odyseja” Homera, ale nie ukrywam, że będą w nim ukryte wątki autobiograficzne, jak we wszystkich moich utworach. Inspirują mnie również sceny i wątki filmowe.

Po drugie, działamy z dziewczynami w Scenie dla kobiet. Jest to ogólnopolska inicjatywa, zrzeszająca ponad pięćdziesiąt muzyczek. Najbliższym efektem naszych działań będzie cover utworu „Think”, śpiewanego oryginalnie przez Arethę Franklin. Nasza wersja będzie zaskakująca, mogę to już teraz zagwarantować.

W tym projekcie zajęłam się głównie produkcją muzyczną, chociaż mój głos też można będzie usłyszeć wśród partii wokalnych. Ten projekt jest dla mnie szczególnie ważny, bo zwraca uwagę na rolę kobiet w muzyce i w życiu społecznym.

Po trzecie, pracuję nad kolejnym mini albumem, który mam nadzieję ukaże się już w przyszłym roku. Nie chcę jeszcze zdradzać tytułu, ale chyba mogę już powiedzieć, że jego tematem przewodnim będzie złość. 

Dlaczego warto mieć w życiu pasję?

Posiadanie pasji jest przyjemne, ekscytujące, a jednocześnie jest odskocznią od trosk dnia codziennego. Dobrze jest mieć coś, co robi się tylko dla siebie i z czego nie jest się rozliczanym, ani za bardzo ocenianym. Poza tym bardzo ważna jest równowaga pomiędzy życiem zawodowym, rodzinnym, samorozwojem i odpoczynkiem.

Osoby, które chciałyby się dowiedzieć więcej o mojej pasji lub zechciałyby się podzielić ze mną swoimi zainteresowaniami zapraszam na stronę internetową, do mediów społecznościowych i na platformy streamingowe, wystarczy wpisać Eliza A. Tkacz. Do zobaczenia na koncertach! 

Rozmawiała Małgorzata Trocha